Aby dodawać produkty do przechowalni musisz być zalogowany

Narodziny potęgi. Dziedzictwo Kazimierza Wielkiego

Naprawdę jest czym się szczycić, jeśli chodzi o polską historię. Już Bolesław Chrobry (967–1025) stworzył bardzo silne i rozległe państwo. Ponad sto lat po nim przyszedł okres osłabienia, zwany rozbiciem dzielnicowym, ale pamiętajmy, że było to wówczas zjawisko powszechne w całej Europie. Ponownego zjednoczenia państwa dokonuje dzielny przedstawiciel Piastów, książę kujawski Władysław Łokietek, wieńcząc swoje wysiłki królewską koronacją w 1320 r. w katedrze wawelskiej. Jego syn Kazimierz (1310–1370), wychowany w duchu silnego przywiązania do Ojczyzny i Chrystusowej wiary, kontynuował dzieło ojca. Po śmierci Władysława wieńczy on swe skronie koroną 25 kwietnia 1333 r. i rozpoczyna długie, owocne, a przy tym barwne panowanie.

Ostatnie kilkanaście lat w III RP cechowało się umniejszaniem polskiej historii, nawet jej deprecjonowaniem, a także… skracaniem. Opowiadanie o średniowieczu – które przyniosło światu m.in. uniwersytety – zostało przez wielu „postępowych” naukowców i publicystów uznane za propagowanie wstecznictwa. Tymczasem dorobek wieków średnich jest olbrzymi, czego dowodem jest również polska historia. Kazimierz III, nazwany potem Wielkim, faktycznie zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną. Trzeba jednak pamiętać o wielu innych jego dokonaniach. Był bowiem także wielkim prawodawcą, z którego dorobku korzysta się do dziś! Budował nie tylko warownie i zamki, ale lokował dziesiątki nowych miast, fundował dziesiątki kościołów. Kronikarze pisali, że umiłował pokój, a jednak nie lękał się nieprzyjaciół i prowadził też zwycięskie wojny. Zreformował skarb koronny, rozsądnymi decyzjami i polityczną roztropnością doprowadził do prawdziwego rozkwitu gospodarki. Prawie podwoił obszar państwa. „Pałał gorącą chęcią powiększenia i uświetnienia swego Królestwa Polskiego” – napisze o nim Jan Długosz.

Takiego właśnie władcę pokazuje nam ta pasjonująca i ujmująca swą urodą książka. Od panowania Kazimierza rozpoczyna się potęga Rzeczypospolitej, która trwać będzie kilka wieków i która nie pozwoli zginąć narodowi polskiemu nawet wtedy, gdy utraci on swoje państwo. O sprawiedliwym, odważnym i gospodarnym władcy opowiadają nam dwaj wybitni autorzy. Prof. Krzysztof Ożóg, naukowiec i badacz o olbrzymiej wiedzy, prowadzi nas przez te czasy świetnym piórem, a mistrz Adam Bujak swoim artystycznym obiektywem pięknie pokazuje to, co zostało do dziś z epoki Kazimierza Wielkiego. A zostało niemało! Na dodatek ostatnimi laty bardzo wiele zamków, kościołów i murów obronnych wspaniale odrestaurowano, co można podziwiać także na kartach „Narodzin potęgi”.

Partner publikacji:

Alior





Spis treści

1. Sukcesor króla Władysława zwanego Łokietkiem

2. „Królewską koroną uwieńczony, rządziłdzielnie i z pożytkiem” Polityczne dziedzictwo wielkiego króla

3. „Wielka bowiem tkwiła w nim chęć uświetnienia i wzbogacenia Królestwa Polskiego” Gospodarcze dziedzictwo króla Kazimierza

4. „Umiłował pokój, prawdę i sprawiedliwość” Prawne i organizacyjne dziedzictwo Kazimierza Wielkiego

5. „Na zbrojnym rycerstwie polega honor królai obrona całego Królestwa” Militarne umocnienie Królestwa Polskiego za Kazimierza Wielkiego

6. „Ukochał całą usilnością ozdobę przybytku Pańskiego” Królewskie fundacje kościołówi klasztorów

7. „Nauk przemożnych perła” Królewska fundacja uniwersytetu w Krakowie w 1364 roku

8. Królewska droga do wieczności Czyli o śmierci i dwóch pogrzebach Kazimierza Wielkiego

Bibliografia

1.

Sukcesor króla Władysława zwanego Łokietkiem

Dla pełniejszej oceny panowania Kazimierza koniecznym wydaje się najpierw dokonać rozpoznania tego, co odziedziczył po ojcu i w jaki sposób został przygotowany do rządów królewskich. Kazimierz przyszedł na świat 30 kwietnia 1310 r. jako ostatnie z sześciorga dzieci Władysława Łokietka i Jadwigi, córki Bolesława Pobożnego, księcia wielkopolskiego. Urodził się w miasteczku Kowal na Kujawach, gdy ojciec miał 50 lat, zaś matka zbliżała się do czterdziestki. Był to niezwykle trudny czas dla Łokietka, który po wygnaniu z Polski w 1300 r. wrócił na arenę polityczną z pomocą węgierskiego rodu Amadejów i zimą 1304/1305 r., opanowując Wiślicę, rozpoczął walkę przeciw panowaniu Wacława II w ziemi sandomierskiej. Tu przed wizerunkiem Matki Bożej w starej kolegiacie modlił się o pomoc w usunięciu z Polski czeskiego Przemyślidy. Powrót ułatwiło mu niezadowolenie z rządów starostów czeskich i ich nadużycia. Trzeba zaznaczyć, że Władysław Łokietek był młodszym bratem przyrodnim księcia krakowskiego Leszka Czarnego, który zmarł bezpotomnie w 1288 r.
Zasadniczy zwrot w sytuacji politycznej Polski nastąpił po zgonie obu Przemyślidów. Wacław II zmarł śmiercią naturalną 21 czerwca 1305 r., zaś jego jedyny sukcesor Wacław III został zamordowany 4 sierpnia 1306 r. w Ołomuńcu – w drodze do Polski. Wówczas panowie krakowscy dokonali 1 września 1306 r. elekcji księcia Władysława i objął on panowanie na Wawelu. Również miasto Kraków otwarło mu bramy, otrzymując w zamian wielkie przywileje. Łokietkowi poddały się wówczas także ziemie sieradzka i łęczycka, Kujawy i Pomorze Gdańskie. Natomiast Wielkopolskę z Poznaniem zajął Henryk, książę głogowski, który wystąpił ponownie z roszczeniami do Królestwa Polskiego i przyjął tytuł „dziedzica Królestwa Polskiego” (haeres Regni Poloniae), podkreślając swoje aspiracje do korony.
Sytuacja Władysława Łokietka po 1306 r. była bardzo trudna ze względu na konflikty w Małopolsce z biskupem Janem Muskatą i Krakowem oraz innymi miastami, a także z powodu agresji brandenburskiej na Pomorze Gdańskie, co uniemożliwiało mu starania o królewską koronę. Jednak w swojej tytulaturze używał od 1306 r. tytułów: haeres Regni Poloniae (tak jak jego konkurent Henryk) i verus haeres totius Regni Poloniae („prawdziwy dziedzic całego Królestwa Polskiego”). Nie udało się Łokietkowi utrzymać Pomorza Gdańskiego, które zagarnęli w 1308 i 1309 r. wezwani na pomoc przeciw Brandenburczykom Krzyżacy. Do tego na arenie międzynarodowej roszczenia do tronu polskiego po Przemyślidach podnosił Jan Luksemburski, król czeski od 1310 r., używając tytułu „króla Polski” (rex Poloniae).
Książę Władysław z pomocą rycerstwa i możnych krakowskich zdołał poskromić aspiracje Muskaty do własnego księstwa terytorialnego. Niesłychanie groźny dla rządów Łokietka i jego rodziny okazał się bunt miasta Krakowa pod przywództwem wójta Alberta, który rozpoczął się w czerwcu 1311 r. Za Krakowem opowiedziały się inne miasta małopolskie, w tym Sandomierz, Wieliczka i Miechów. Dążyły one do obalenia Łokietka i wprowadzenia na tron Bolesława, księcia opolskiego, który miał dzierżyć władzę najpewniej w imieniu Jana Luksemburskiego. Buntownicy starali się zdobyć zamek na Wawelu, gdzie przebywała Jadwiga Łokietkowa z młodszymi dziećmi: Władysławem, Elżbietą, Jadwigą i Kazimierzem. Najstarsza córka, Kunegunda, była już wydana za mąż za księcia świdnickiego Bernarda, zaś najstarszy z synów, Stefan, już nie żył. Na szczęście załoga wawelska złożona z rycerzy i dworzan okazała się wierna monarsze i zdołała utrzymać zamek do czasu zebrania sił przez księcia Władysława i pokonania zbuntowanych miast. Kraków poddał się władcy w czerwcu 1312 r.
Po tych dramatycznych wydarzeniach zmarł drugi z braci Kazimierza, Władysław, i podobnie jak Stefan został pochowany w krakowskim kościele Franciszkanów. W tej sytuacji jedynym sukcesorem tronu pozostał najmłodszy Kazimierz. Jego dzieciństwo upływało na krakowskim dworze w okresie zmagań Łokietka o Wielkopolskę (1312–1314) i zabiegów o koronę królewską po pogodzeniu się z biskupem krakowskim Janem Muskatą. Niespełna dziesięcioletni Kazimierz uczestniczył 20 stycznia 1320 r. w katedrze wawelskiej w koronacji ojca na króla Polski i matki na królową. Ze względu na wiek Łokietka (w momencie koronacji miał on 60 lat) mógł się spodziewać, że niedługo obejmie po nim panowanie. Stary król cieszył się jednak dobrym zdrowiem i starał się umocnić odrodzone Królestwo Polskie oraz odzyskać poniesione straty terytorialne.
Zaraz po koronacji rozpoczął się 14 kwietnia w Inowrocławiu proces przeciw zakonowi krzyżackiemu z powodu zagarnięcia przezeń Pomorza Gdańskiego. Dyplomatom monarszym, szczególnie biskupowi włocławskiemu Gerwardowi, udało się przekonać Stolicę Apostolską do wszczęcia takiego procesu. Papież Jan XXII ustanowił sędziami w sprawie Pomorza Gdańskiego arcybiskupa gnieźnieńskiego Janisława, biskupa poznańskiego Domarata i opata mogileńskiego Mikołaja. Zakon od momentu rozpoczęcia procesu torpedował postępowanie sądowe, odwołując się do Stolicy Apostolskiej. Sędziowie, przesłuchawszy 25 świadków, wydali 10 lutego 1321 r. w Brześciu Kujawskim wyrok nakazujący Krzyżakom zwrot Pomorza Gdańskiego Królestwu Polskiemu i wypłatę odszkodowania 30 tys. grzywien srebra z tytułu strat poniesionych przez stronę polską. Było to moralne zwycięstwo Polski w tym sporze, bowiem zakon apelował do Stolicy Apostolskiej od tego wyroku i sprawa ugrzęzła; król nie dysponował możliwością militarnego wyegzekwowania orzeczenia papieskiego sądu.
Do najbardziej brzemiennych w skutki decyzji politycznych Władysława Łokietka po koronacji należy zaliczyć sojusz z Królestwem Węgierskim, przypieczętowany małżeństwem Elżbiety Łokietkówny z Karolem Robertem, królem węgierskim z dynastii Andegawenów. Zaślubiny odbyły się w Budzie 6 lipca 1320 r., a koronacja Elżbiety na królową węgierską w kilka dni później w Białogrodzie Królewskim. To przymierze okazało się niezwykle trwałym elementem układu politycznego w Europie Środkowo-Wschodniej do końca XIV w. Umożliwiało ono najpierw Łokietkowi, a następnie Kazimierzowi aktywną politykę wobec sąsiadów, szczególnie zakonu krzyżackiego, Czech, Brandenburgii, Litwy i Rusi Halicko-Włodzimierskiej. W przypadku tego ostatniego państwa, niewątpliwie za akceptacją węgierską, po śmierci dwóch ostatnich Rurykowiczów, książąt Andrzeja i Lwa, w 1323 r. król polski wprowadził na tron halicki Bolesława, syna Trojdena, księcia mazowieckiego, i Marii, siostry wspomnianych książąt ruskich. Przyjął on imię Jerzy i przeszedł na prawosławie. Ta decyzja Władysława Łokietka otwarła nowy etap w stosunkach polsko-ruskich, który kontynuował z dużymi sukcesami Kazimierz.
Dwa lata później w 1325 r. doszło do zawarcia przez Władysława Łokietka sojuszu z Giedyminem, wielkim księciem litewskim. Został on przypieczętowany 16 października tego roku przez ślub królewicza Kazimierza z Anną, córką Giedymina, który odbył się w katedrze na Wawelu. Anna przybyła do Krakowa już wiosną i przyjęła 30 kwietnia chrzest św. Jej pogańskie imię Aldona nie jest pewne, choć przyjęte powszechnie; po raz pierwszy podał je dopiero Maciej Stryjkowski w XVI w. Jan Długosz nie znał pogańskiego imienia Anny. Układ ten był niewątpliwie ryzykowny z punktu widzenia świata chrześcijańskiego, bowiem Giedymin był władcą pogańskiej Litwy. Jednak od 1323 r. kierował on do Stolicy Apostolskiej listy, wyrażając gotowość przyjęcia wiary chrześcijańskiej. Papież Jan XXII wymógł na zakonie krzyżackim powstrzymanie akcji krucjatowej wobec Litwy, aby doprowadzić do jej pokojowej chrystianizacji. W następnym roku papież wysłał na Litwę swoich posłów Bartłomieja, biskupa Aletu, i Bernarda, opata klasztoru św. Teofryda w Puy, aby ochrzcili Giedymina i rozpoczęli akcję misyjną. Giedymin traktował sprawę najwyraźniej instrumentalnie, dla zapewnienia sobie na kilka lat spokoju ze strony Krzyżaków, i zwlekał z decyzją o chrzcie, a nawet unikał osobistego spotkania z wysłannikami papieskimi. Można przypuszczać, że układ Łokietka z władcą litewskim był jakąś częścią planu chrystianizacji Litwy, który z niewiadomych powodów nie wszedł w fazę realizacji. Natomiast uwidoczniły się tylko polityczno-militarne cele obu stron skierowane przeciw zakonowi krzyżackiemu, Brandenburgii i Czechom, rządzonym przez Jana Luksemburskiego, który, jak wspomnieliśmy, rościł sobie prawa do tronu polskiego.
Na początku 1326 r. książęta mazowieccy, czując się zagrożeni przez sojusz polsko-litewski, zawarli w Brodnicy układ z zakonem krzyżackim, gwarantujący im pomoc Krzyżaków w razie jakiegokolwiek najazdu zewnętrznego. W styczniu 1326 r. roku polskie siły wspierane przez wojska litewskie najechały na Brandenburgię i dokonały spustoszenia części jej terytoriów. Akcja Łokietka wpisywała się w wielki konflikt między Janem XXII a Ludwikiem Wittelsbachem, królem rzymskim, popieranym m.in. przez Jana Luksemburskiego. Papież w 1324 r. obłożył ekskomuniką Wittelsbacha, który w 1323 r. nadał Marchię Brandenburską swemu synowi Ludwikowi po wymarciu Askańczyków. Doraźnym celem króla polskiego było odzyskanie utraconego za Askańczyków Międzyrzecza. Z powodu udziału Litwinów w tej wyprawie rozległy się nieprzyjazne głosy wobec Polski, że współdziała z poganami przeciw chrześcijanom. W tę wrogą propagandę szerzoną na dworach europejskich szczególnie zaangażowali się Krzyżacy oraz Jan Luksemburski.
Król czeski zdecydował się uderzyć w styczniu 1327 r. na Kraków, aby usunąć z tronu Łokietka i objąć władzę w Królestwie Polskim. Sytuacja była bardzo groźna, ale zadziałało przymierze z Węgrami, bowiem w trakcie wyprawy Luksemburga na Polskę Karol Robert zagroził Czechom wojną, co skłoniło ich króla do wycofania się spod Krakowa. Negatywnym skutkiem tej wyprawy dla Polski było poddanie się kilku książąt śląskich pod zwierzchność lenną Korony św. Wacława. Hołdy lenne królowi czeskiemu złożyli wtedy wszyscy książęta górnośląscy, zaś Henryk VI, książę wrocławski, oddał swoje władztwo Luksemburgowi, zachowując dla siebie dożywotnie rządy. Latem 1327 r. Łokietek wyprawił się na księstwo płockie, aby wymusić uległość księcia Wacława (Wańki), ale z pomocą Mazowszanom przyszli Krzyżacy i akcja króla polskiego nie przyniosła zamierzonego efektu, a nadto mocno zaostrzyła stosunki z zakonem.
Źródła milczą na temat udziału królewicza Kazimierza w wojnach toczonych przez ojca. Natomiast zachowały się wiadomości o poważnej chorobie Kazimierza w 1327 r. Musiała ona być przewlekła, ponieważ Jadwiga Łokietkowa powiadomiła papieża o chorobie syna i poleciła go opiece św. Ludwika, biskupa Tuluzy, patrona dynastii andegaweńskiej. Za przyczyną tego świętego królewicz odzyskał zdrowie, o czym królowa poinformowała znów Jana XXII, który w bulli z grudnia tego roku wyrażał z tego powodu radość.
Następne lata przyniosły długą wojnę z zakonem krzyżackim i królem czeskim. Na początku lutego 1329 r. Władysław Łokietek, dochowując przymierza z Giedyminem, w trakcie krucjaty Krzyżaków z Janem Luksemburskim na Litwę uderzył na ziemię chełmińską. Ta akcja spowodowała odwet ze strony wrogów, których wojska zawróciły z wyprawy litewskiej i wyparły siły polskie z tej ziemi, a następnie Krzyżacy z Luksemburgiem zajęli ziemię dobrzyńską; nadto król czeski zhołdował księcia płockiego Wacława. Jan Luksemburski zawarł wówczas formalne przymierze z zakonem i scedował na Krzyżaków prawa do Pomorza Gdańskiego oraz przekazał im połowę ziemi dobrzyńskiej. Do tego Luksemburg, wracając ze swej wyprawy przez Śląsk, podporządkował sobie w kwietniu tego roku kolejnych książąt śląskich: ścinawskiego, oleśnickiego, żagańskiego i legnickiego, którzy złożyli mu hołdy lenne. Rozciągnięcie zwierzchnictwa Korony św. Wacława nad wymienionymi księstwami śląskimi okazało się trwałe i zniweczyło dążenia Władysława Łokietka do związania ich z Królestwem Polskim. Jeszcze raz w 1329 r. wojska krzyżackie zaatakowały ziemie polskie, pustosząc Kujawy, szczególnie zaś dobra biskupstwa włocławskiego. W związku z tym konfliktem król wysłał na przełomie 1329 i 1330 r. Kazimierza na dwór Karola Roberta dla ustalenia warunków pomocy węgierskiej w spodziewanej poważnej konfrontacji militarnej z zakonem.
Wiosną i latem następnego roku Krzyżacy szybkimi rejzami łupili i niszczyli Kujawy, chcąc zmusić króla Władysława do pertraktacji pokojowych i zrzeczenia się Pomorza Gdańskiego. Łokietek postanowił odpowiedzieć wyprawą na ziemię chełmińską. Z posiłkami przybyli Węgrzy i Litwini z Giedyminem na czele. Jednak na początku wyprawy we wrześniu 1330 r. doszło do nieporozumień z wielkim księciem i Litwini wrócili do siebie, co doprowadziło do faktycznego wygaśnięcia sojuszu. Natomiast Władysław Łokietek spustoszył ziemię chełmińską, ale nie zdobył żadnego z zamków zakonnych, po czym w październiku zawarł rozejm z warunkiem oddania sporu o Pomorze pod sąd polubowny królów czeskiego i węgierskiego. Obie strony jednak gotowały się do nowego starcia.
W tym bardzo trudnym dla polskiego państwa momencie Władysław Łokietek w 1331 r. na majowym wiecu (zjeździe elity urzędniczej Królestwa) w Chęcinach powierzył Kazimierzowi rządy namiestnicze w Wielkopolsce, na Kujawach i w ziemi sieradzkiej. Dowodzi to, że królewicz cieszył się całkowitym zaufaniem ojca i był przygotowany do podjęcia roli namiestnika na najbardziej zagrożonych wojną terenach monarchii. Ta decyzja króla nie spodobała się jednak części dostojników wielkopolskich, szczególnie Wincentemu z Szamotuł, dotychczasowemu staroście generalnemu, co spowodowało zamęt. Zaledwie Kazimierz zdołał objąć namiestnictwo, Krzyżacy w lipcu tego roku niespodziewanie uderzyli na Kujawy i Wielkopolskę, niszcząc znaczne obszary. Najpierw zagarnęli Bydgoszcz i próbowali zająć Inowrocław, który się obronił, a następnie skierowali się na Pyzdry, gdzie przebywał Kazimierz. Niewątpliwie zamierzali pochwycić królewicza, ale zdołał on ujść z miasta, zanim Krzyżacy je otoczyli i zdobyli. Następnie spustoszyli ziemie aż po Wartę. Część sił krzyżackich obrała za cel Gniezno, które ostatniego lipca zostało zdobyte i złupione. Po czym Krzyżacy wycofali się, aby we wrześniu ponownie zaatakować Królestwo Polskie razem z Janem Luksemburskim. Do spotkania obu wojsk miało dojść pod Kaliszem.
Łokietek zebrał rycerstwo w Małopolsce i gotował się do odparcia wrogów. U jego boku był Kazimierz. Krzyżacy w sile około 7 tys. zbrojnych na czele z wielkim marszałkiem Dietrichem von Altenburg i komturem chełmińskim Ottonem von Lutterberg rozpoczęli operację wojenną 12 września i po 9 dniach stanęli pod Kaliszem, niszcząc po drodze Łęczycę, Uniejów i Sieradz. Kalisz bronił się, zaś Jan Luksemburski ze swoimi siłami utknął na Śląsku, próbując zdobyć Głogów, i nie przybył na umówione miejsce w oznaczonym czasie. Z kolei armia polska w sile około 4 tys. zbrojnych zbliżała się do południowej Wielkopolski. Krzyżacy zdecydowali się na odwrót spod Kalisza i po drodze zdobyli Konin, a następnie maszerowali na Brześć Kujawski, rozdzielając swe wojska. Ich główna część miała uderzyć na ojcowiznę Łokietka, zaś pozostała część oddziałów (jedna trzecia armii) stanowiła tylną straż. W święto translacji św. Stanisława, 27 września, pod Radziejowem o poranku polskie siły zaatakowały krzyżacką tylną straż dowodzoną przez marszałka Dietricha von Altenburg i odniosły zdecydowane zwycięstwo, a sam ranny marszałek dostał się do niewoli.
Niebawem na pole bitwy przybyły główne siły krzyżackie i rozegrała się druga, niezwykle krwawa faza bitwy między Radziejowem a Płowcami, która do zachodu słońca pozostała nierozstrzygnięta. Obie armie wycofały się z pola bitwy. Krzyżacy szybkim marszem wrócili do Torunia, a król Władysław ze swoimi wojskami przybył do Brześcia Kujawskiego. Po obu stronach zginęło 4187 walczących, których na polu bitwy pochował biskup włocławski Maciej Pałuka. Król, obawiając się o życie Kazimierza, odesłał go z pola bitwy pod Radziejowem i powierzył opiece chorążego krakowskiego Grzegorza Nekandy z Sieciechowic z rodu Toporów, który dowodził pocztem królewicza. Krzyżacy, starając się zniesławić Kazimierza, rozpowszechniali pogłoskę, że uciekł on z pola walki ze strachu. W kilka dni po bitwie wojska Jana Luksemburskiego po poddaniu się Głogowa stanęły u granic Wielkopolski i skierowały się na Poznań, który był przygotowany do obrony. Po bezskutecznym tygodniowym (od 5 do 11 października) oblężeniu Poznania król czeski zrezygnował z kontynuowania wyprawy i przystał na rozejm. Wiosną 1332 r. Krzyżacy ponownie uderzyli na Kujawy i je zajęli, zdobywając Inowrocław, Brześć, Bydgoszcz i inne grody. Władysław Łokietek próbował z posiłkami węgierskimi odzyskać ojcowiznę, ale bez powodzenia i musiał zawrzeć z zakonem rozejm na rok przy pośrednictwie wysłannika papieskiego Piotra z Auvergne z warunkiem oddania sprawy Pomorza pod sąd polubowny Jana Luksemburskiego i Karola Roberta.
Utrata Kujaw była bardzo bolesna dla starego króla. Nie wiadomo, czy Kazimierz uczestniczył w próbie odbicia Kujaw, ale po zawarciu rozejmu brał udział w wyprawie przeciw książętom głogowskim, którzy do tej pory utrzymali się w południowo-zachodniej Wielkopolsce. Królewicz dowodził oblężeniem i szturmem na Kościan, który został zdobyty i przyłączony do Królestwa. W rękach książąt głogowskich pozostała jeszcze tylko Wschowa, na którą Kazimierz już jako król wyprawi się 11 lat później.
Władysław Łokietek, złożony śmiertelną chorobą, przekazał ostatnie polecenia Kazimierzowi oraz dostojnikom Królestwa. Ta scena została opisana przez nieznanego nam bliżej annalistę, franciszkanina związanego z dworem królewskim. Jego relacja najlepiej zachowała się w Roczniku Traski, za którym przekazał ją, ubarwiając retorycznie, Jan Długosz w swoich Rocznikach. Najpierw król z wielką skruchą wyspowiadał się bratu Eliaszowi z krakowskiego konwentu Braci Kaznodziejów, który na mocy przywileju Stolicy Apostolskiej miał prawo rozgrzeszenia władcy w obliczu śmierci (in articulo mortis). Następnie w obecności otaczających go prałatów i panów król przyjął wiatyk i Ostatnie Namaszczenie. Po czym, według relacji Rocznika Traski, dwaj najbardziej zaufani doradcy monarchy, Spicymir z Tarnowa, kasztelan krakowski, oraz Jarosław Bogoria ze Skotnik, archidiakon krakowski, zwrócili się do Łokietka w następujący sposób: „Panie Królu. Ty za swego życia najprzystojniej utrzymałeś w dobrach i prawach ich szlachciców bogatych i ubogich, wybitnych i małych, dumnych i skromnych, starców i młodzieńców, i każdego w jego stanie bez jakichkolwiek uciążliwości; oni zaś mając dostateczne dowody Twej łaski i dobroci ani swym majątkiem, ani osobą nie zawiedli Cię przenigdy aż do tego czasu. Wezwij więc szlachtę Twoją, żeby syna Twego Kazimierza, którego przedstawisz jako swego i Królestwa następcę wspierali miłością i życzliwością”.
Na tę prośbę król „napotykając już na trudność we władaniu mową i wysłowieniu się jednak do tego Spicymira i Jarosława oraz innych otaczających go osób dwornie przemówił: ‘O mężowie moi i mojego potomstwa poplecznicy. Oby mój syn, mym przykładem kierowany, z Wami jak ja obchodził się, i chciałbym wierzyć, że go będziecie kochali tak, jak to czyniliście ze mną. Jednakże, gdyby inaczej miało być, co oby się nie zdarzyło, pełen zaufania polecam to Waszej przezorności i wierności, jaką zawsze w stosunku do mnie zachowaliście. Lecz tego, o co dla niego proszę, nie znając jego przyszłego zachowania się, sam z Wami tym razem robił nie będę’. To mówiąc i synowi swemu poleciwszy jako wiernych wszystkich obecnych zasnął w Panu”, co nastąpiło 2 marca 1333 r. Relacja anonimowego annalisty (w przekładzie Edmunda Długopolskiego) zasługuje na wiarę co do treści mów zaufanych dostojników oraz umierającego monarchy, zaś ich forma literacka niewątpliwie pochodzi od wspomnianego dziejopisarza.
Nie ulega żadnej wątpliwości, że Władysław Łokietek na łożu śmierci przekazał ostatnią wolę swemu następcy i otaczającym go dostojnikom. Nawiązał do niej bezpośrednio Kazimierz w dokumencie z 12 maja 1344 r., wystawionym dla synów zmarłego Stanisława Szyrzyka z Brzezia, wojewody kujawskiego: Jakuba Szyrzyka, kanclerza kujawskiego, Piotra, prepozyta św. Floriana, późniejszego biskupa krakowskiego, i Jana, oraz synów zmarłego Dominika Chwaliboga. W tym dokumencie król wspomniał ostatnie chwile życia swego ojca, stwierdzając, że chociaż był on chory na ciele, to jednak zdrowy na umyśle i wobec zbliżającej się śmierci przywoławszy do siebie dostojników, dał mu m.in. następujące polecenia, aby „pod powinnością posłuszeństwa synowskiego i pod świadectwem Bożego sądu” po odzyskaniu ziemi kujawskiej i miasta Brześcia z rąk Krzyżaków zwrócił synom zmarłego Stanisława z Brzezia i Dominika ich dobra dziedziczne położone koło Brześcia, które niesprawiedliwie za swego życia przejął, lub też dał za nie godny ekwiwalent. Kazimierz Wielki postąpił zgodnie z ostatnią wolą ojca po zawarciu pokoju kaliskiego z zakonem krzyżackim, gdy Kujawy wróciły do Królestwa Polskiego, i zdecydował się dać wymienionym wyżej osobom ekwiwalent z dóbr królewskich w ziemi sandomierskiej. Omawiany dokument przywołuje niewątpliwie tylko skromną część ostatniej woli Łokietka. Bez wahania można przyjąć, że umierający władca zobowiązał swego syna do odzyskania z rąk Krzyżaków wszystkich utraconych ziem, nie tylko Kujaw, ale również ziemi dobrzyńskiej i Pomorza Gdańskiego, o czym wyraźnie napisał Jan Długosz. Do najważniejszych poleceń umierającego króla dla syna, o których jest mowa w przekazie Rocznika Traski, należy sprawa sprawiedliwych rządów i troska o wszystkich poddanych.
Kazimierz godnie pochował ojca, zgodnie z jego wolą, w katedrze wawelskiej po lewej stronie ołtarza głównego. Niebawem nad grobem umieszczona została prostopadłościenna kamienna tumba, na której spoczywa rzeźba ukazująca wyprostowaną postać zmarłego króla. Jego ukoronowana głowa opiera się na poduszce, zaś stopy na konsoli. Monarcha ubrany jest w płaszcz i w prawej ręce dzierży berło (zachował się tylko trzonek), a w lewej jabłko panowania. U lewego boku pierwotnie umieszczony był miecz, zaś przy prawym puginał. Na ścianach tumby w ostrołukowych arkadach znajdują się postaci duchownych i świeckich przedstawicieli różnych stanów, opłakujących zmarłego króla. Ten okazały artystycznie nagrobek ufundował Kazimierz Wielki, zaś wykonali go artyści znający dobrze sztukę Dolnej Nadrenii i Hesji, którzy pracowali przy wznoszeniu gotyckiej katedry na Wawelu. Ich dziełem są zworniki w prezbiterium sprzed roku 1346. Nagrobek wraz z dopełniającym go baldachimem został odkuty z piaskowca, wydobytego z okolic Pińczowa.
Władysław Łokietek pozostawił swemu następcy koronę królewską, sprawdzonych doradców, bitne rycerstwo oraz główny kierunek działania nastawiony na wzmocnienie wewnętrzne Królestwa i odzyskanie strat terytorialnych. Jednak sytuacja zewnętrzna państwa polskiego była trudna i wymagała od młodego władcy poważnych decyzji politycznych, szczególnie w stosunkach z potężnym zakonem krzyżackim i królem czeskim Janem Luksemburskim. Kazimierz zaraz po śmierci ojca, za radą szwagra Karola Roberta, króla węgierskiego, jak to podaje Rocznik Traski, postanowił odbyć koronację w Krakowie. Przygotowania były krótkie, bowiem jako prawowity sukcesor tronu nie musiał zabiegać o ponowną zgodę Stolicy Apostolskiej na koronację. Na uroczystości wybrano trzecią niedzielę po Wielkanocy, która wówczas przypadła 25 kwietnia.
W ceremonii koronacji Kazimierza został najpewniej użyty przez arcybiskupa Janisława oraz towarzyszących mu biskupów „porządek koronacyjny” (ordo coronandi) zastosowany przy koronacji jego ojca w 1320 r., oparty na francuskim Pontyfikale Wilhelma Duranda, biskupa Mende (zm. 1296 r.). Według tego Pontyfikału ceremonię koronacyjną poprzedzał trzydniowy post kandydata do tronu. Nie wiemy, czy to już Łokietek zapoczątkował tradycję pokutnej pielgrzymki na Skałkę na miejsce męczeństwa św. Stanisława w przeddzień uroczystości koronacyjnych i Kazimierz poszedł w jego ślady, czy też narodziła się ona dopiero w XV w. w związku z koronacją Władysława Warneńczyka. W dniu uroczystości arcybiskup Janisław wraz z biskupami Janem Grotowicem krakowskim, Janem Łodzią poznańskim, Maciejem Pałuką z Gołańczy włocławskim i Stefanem lubuskim procesyjnie wprowadzili Kazimierza do katedry. Następnie biskupi zwracali się w imieniu Kościoła do arcybiskupa, przewodzącego celebracji, z prośbą o przeprowadzenie koronacji. W odpowiedzi arcybiskup upewniał się, czy przedstawiany przez nich kandydat rzeczywiście zasługuje na godność królewską i pouczał go o obowiązkach króla w stosunku do Boga, Kościoła i poddanych. Po czym władca składał przysięgę, zobowiązując się do sprawowania sprawiedliwych rządów, zachowania przywilejów Kościoła i okazywania należnego szacunku możnym duchownym i świeckim.
Po przysiędze władca kładł się krzyżem (prostratio) przed ołtarzem w czasie śpiewu Litanii do Wszystkich Świętych, kończącej się błogosławieństwami. Po nich następował obrzęd namaszczenia monarchy świętymi olejami. Arcybiskup namaszczał mu prawe ramię i plecy między łopatkami. Po akcie pomazania władca udawał się do zakrystii, gdzie ubierano go w szaty królewskie i arcybiskup rozpoczynał Mszę św. W jej trakcie po graduale (psalmie responsoryjnym) arcybiskup wręczał królowi insygnia, poczynając od nagiego miecza (Szczerbca), który następnie schowany do pochwy był przypasywany monarsze (przy słowach modlitwy Accipe gladium [Przyjmij miecz]). Ten wydobywał miecz z pochwy, wykonywał kilka cięć w powietrzu (w kształcie krzyża) i chował go do pochwy. Potem arcybiskup z asystującymi biskupami dokonywał właściwego obrzędu koronacji, tj. nałożenia korony na głowę władcy. Ostatnimi wręczanymi insygniami były berło i jabłko panowania, po czym arcybiskup przy słowach modlitwy przeprowadzał intronizację króla. Hymn Te Deum (Ciebie Boga wysławiamy) i błogosławieństwa kończyły tę fazę ceremonii, a potem była kontynuowana liturgia Mszy św. koronacyjnej. W koronacji Kazimierza użyte zostały insygnia Łokietkowe wykonane na uroczystości koronacyjne w 1320 r., a więc korona, berło, jabłko panowania oraz miecz (Szczerbiec). Symbolizowały on ciągłość godności królewskiej i jej sakralny charakter.
Tego samego dnia w katedrze wawelskiej została ukoronowana przez arcybiskupa Janisława na królową Anna Giedyminówna. Z ówczesnych relacji dziejopisarskich wiemy, że na początku planom tej koronacji sprzeciwiała się królowa matka Jadwiga, wdowa po Łokietku. Uważała bowiem, że dopóki ona żyje, żona Kazimierza nie może być koronowana jako królowa, ale jak napisał anonimowy dziejopis, „zgadzając się na dobrotliwe prośby syna, którego bardzo czule kochała, wstąpiła do klasztoru św. Klary w Starym Sączu, i tam przyjąwszy regułę św. Franciszka, w habicie zakonnym, razem z siostrami tam żyjącymi, do końca życia służyła Panu z pobożnością i wielką pokorą”. Tak więc Jadwiga ustąpiła i zaakceptowała koronację Anny, usuwając się z krakowskiego dworu do klasztoru Klarysek starosądeckich. Poszła w ślady swej ciotki św. Kingi, która po śmierci męża Bolesława Wstydliwego, księcia krakowsko-sandomierskiego, ufundowała ten klasztor i w nim dokonała swoich dni. Jadwiga zachowała tytuł królowej do końca życia, zaś Kazimierz przekazał jej władzę namiestniczą w ziemi sądeckiej. Habit przywdziała w 1337 lub 1338 r., składając profesję zakonną, ale nadal zachowała władzę namiestniczą. Zmarła 10 grudnia 1339 r. i została uroczyście pochowana przez syna w klasztorze Klarysek w Starym Sączu.
Od momentu koronacji Kazimierz stawał się pomazańcem Bożym, którego władza nad poddanymi pochodziła od Boga (omnis potestas a Deo). W głęboko zakorzenionym przekonaniu ludzi średniowiecza król był niejako „obrazem Boga” (rex imago Dei) na ziemi. Ta fundamentalna idea była powszechnie podkreślana nie tylko w tytulaturze Kazimierza „król z łaski Bożej” (Dei gratia rex), ale także w innych formułach dokumentów oraz na jego pieczęciach. Anonimowy autor Kroniki katedralnej krakowskiej rozpoczął opis panowania Kazimierza od wskazania tego właśnie źródła jego władzy: „królewską koroną uwieńczony, rządził on powierzonym mu przez Boga królestwem i narodem dzielnie i z pożytkiem”. Podkreślił przez to, że otrzymując panowanie nad królestwem i narodem od Boga, był prawowitym władcą i dziedzicem tronu. Spróbujmy spojrzeć na to, co dla potomnych pozostawił Kazimierz, który rządził „dzielnie i z pożytkiem” Królestwem Polskim.

Czytelników, którzy kupili tę książkę, zainteresowało również:

Opinie o produkcie (1)

Czekaamy na nastepne tomy !

30 marca 2021
do góry

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl