PREMIERA! Publikujemy fragment II tomu

Nasi autorzy

PREMIERA! Publikujemy fragment II tomu

Specjalnie dla naszych Czytelników uchylamy rąbka tajemnicy i przedstawiamy fragment drugiego tomu „Dziejów Polski”, nad którym pracuje prof. Andrzej Nowak. Poniższy tekst pochodzi z rozdziału I, zatytułowanego „Polityka europejska i dzielnicowa (1202-1279)”. Drugi tom "Dziejów Polski" ukaże się jesienią nakładem naszego wydawnictwa.

Prof. Andrzej Nowak

Jak już pisaliśmy w poprzednim tomie, kiedy 13 marca 1202 r. umarł Mieszko III, na najważniejszy w polskiej ziemi tron w Krakowie miał powrócić Leszek Biały. Syn dobrze wspominanego w stołecznym mieście Kazimierza Sprawiedliwego, formalnie już jako siedmiolatek, w roku 1194, natychmiast po śmierci swego ojca, był powołany przez możnych krakowskich na tron. Realnie jednak nie mógł na nim zasiąść. Jego nieugięty stryj, Mieszko III, zdołał u schyłku swoich lat osiągnąć raz jeszcze władzę nad Krakowem. Leszek czekał na powrót na Wawel jako książę sandomierski. Kiedy możni krakowscy wysłali po niego posłów z propozycją objęcia władzy po śmierci Mieszka, postawili jednak warunek: odsunięcie od Leszka jego najbliższego współpracownika, wojewody sandomierskiego Goworka, z którym skonfliktowany był przywódca małopolskiej grupy możnych, wojewoda Mikołaj. „To narzucenie przez społeczeństwo warunku, od którego spełnienia zależeć miało uznanie go za księcia, to pierwsze w naszych dziejach pacta conventa” – słusznie zauważy badacz ustroju XIII-wiecznej Polski, Roman Grodecki. To wydarzenie także stawia rok 1202 w roli przełomowej, przynajmniej symbolicznie, z dłuższej perspektywy widocznej.

Leszek jednak warunku nie przyjął. Swojego wojewody się nie wyrzekł. Pozostał księciem sandomierskim. Tron krakowski „społeczeństwo”, czyli grupa możnych, zaoferowała wtedy Władysławowi zwanemu Laskonogim. Być może wojewoda Mikołaj stał na czele stronnictwa, które zdążył jeszcze uformować Mieszko Stary – stronnictwa mającego zapewnić kontynuację władztwa nad Krakowem i zwierzchnictwa nad Polską ostatniemu już żyjącemu synowi Mieszka: Laskonogiemu. Ukochany syn starego księcia, Bolesław, zginął w krwawej bitwie nad Mozgawą w 1195 r. Jego starszy brat, Odon, zmarł jeszcze wcześniej, w 1194 r. Czterdziestoletni Władysław Laskonogi przejął więc po ojcu całą Wielkopolskę. Pretensje do udziału w tym spadku mógł zgłosić tylko młodociany jeszcze (ur. 1190) syn Odona, Władysław Odonic, nazwany później dla swego charakteru Plwaczem. I zgłosi te pretensje, stając się prawdziwym utrapieniem Laskonogiego i całej polityki piastowskiej drugiej, trzeciej i czwartej dekady XIII w.

Historycy spierali się latami, czy po wyborze w 1202 r. Laskonogi utrzymał się dłużej na krakowskim tronie. Oswald Balzer przekonywał pod koniec XIX w. (a za nim powtarzał to cały szereg znakomitych mediewistów), że Leszek Biały zdołał jeszcze przed końcem 1202 r. odzyskać Kraków. Gerard Labuda podważył jednak tę koncepcję i dziś przyjmuje się raczej, że przybysz z Poznania utrwalił swą władzę w Krakowie i nie dał się – przynajmniej do 1206 r. – usunąć stąd Leszkowi. Rok 1202 oznaczał więc połączenie pod jednym berłem dwóch historycznie najważniejszych dzielnic: Małopolski i Wielkopolski. W tej drugiej Władysław Laskonogi był władcą dziedzicznym. W pierwszej, z którą połączone były także ziemie sieradzka i łęczycka, był natomiast tylko księciem wybranym, wbrew zresztą formalnie obowiązującej, choć od dawna nieprzestrzeganej zasadzie senioratu.

Seniorem dynastii był w 1202 r. książę Mieszko Plątonogi, młodszy syn Władysława Wygnańca, któremu Bolesław Krzywousty przekazał w dziedziczne panowanie najbogatszą, śląską ziemię. Ów Mieszko walczył najpierw wraz ze swoim starszym bratem, Bolesławem Wysokim, o przywrócenie władzy nad tą ziemią, z której zostali wraz z ojcem wygnani. Potem musiał zmagać się z samym Bolesławem Wysokim o wydzielenie jak najszerszej dla siebie dzielnicy z rodzinnego, odzyskanego po wielu perypetiach Śląska. Od 1172 r. dysponował już taką dzielnicą, z ośrodkiem w Raciborzu, do którego dodał pięć lat później jeszcze ziemie siewierską, oświęcimską i bytomską. W 1201 r. umarli – najpierw bratanek Plątonogiego, Jarosław, książę opolski, a następnie, w grudniu tegoż roku, sam książę wrocławski, Bolesław Wysoki. Mieszko Plątonogi chciał wtedy walczyć nie o należny mu z tytułu starszeństwa, ale nie dziedziczny Kraków, tylko raczej o zjednoczenie całej ziemi śląskiej pod swoim dziedzicznym panowaniem. Jego rywalem był w tej walce syn Bolesława Wysokiego, Henryk Brodaty. Dzięki pośrednictwu biskupów polskich nie doszło do nowej wojny domowej w wielkiej skali. Plątonogi pogodził się ze swoim bratankiem. Henryk Brodaty przejął po ojcu księstwo wrocławskie, czyli cały dzisiejszy Dolny Śląsk, natomiast spadek po zmarłym Jarosławie, księciu opolskim, przejął Mieszko Plątonogi, otrzymując jeszcze dodatkowo tysiąc grzywien srebra od swego bratanka (być może za odstąpienie niewielkiego kawałka pogranicznej ziemi).

W ten sposób w 1202 r. umocniła się jeszcze jedna ważna na przyszłość granica: książę Mieszko Plątonogi zjednoczył pod swoim i swoich następców panowaniem cały Górny Śląsk. To jest polityczny początek wyodrębnienia dwóch części Śląska. Jak zauważa czeski historyk tej dzielnicy, Rudolf Žaček, zatwierdzona przez papieża Innocentego III w listopadzie tego roku umowa pomiędzy oboma Piastami śląskimi „oznaczała faktycznie zniesienie dziedziczenia między księstwem wrocławskim i opolsko-raciborskim, stając się podstawą definitywnego podziału Śląska na Dolny Śląsk, nazywany później tylko księstwem śląskim (ducatus Slezie) i Górny Śląsk, nazywany księstwem opolskim (ducatus Opol)”.

Mieszko Plątonogi, pogodzony już ze swoim bratankiem, Henrykiem Brodatym, mógł po podziale Śląska pomyśleć o przywróceniu zasady senioratu i zdobyciu Krakowa. Był stary, ale cierpliwy. Zdążył się jeszcze, jak o tym później wspomnimy, upomnieć skutecznie o swoje prawo. W 1202 r. był jednym z pięciu książąt piastowskich, jacy wówczas dzielili między sobą dziedzictwo Krzywoustego. Obok Mieszka Plątonogiego z Górnego Śląska i Henryka Brodatego z Dolnego, obok Władysława Laskonogiego z Wielkopolski, a obejmującego rządy nad Krakowem, obok Leszka Białego, pozostającego księciem sandomierskim, był jeszcze młodszy brat Leszka – Konrad, panujący nad Mazowszem.

Warto dodać, że nad Pomorzem Gdańskim sprawował wówczas władzę Mściwój, namiestnik z ramienia zwierzchnich władców Polski (czyli panujących w Krakowie), dążący jednak niewątpliwie i nieugięcie do usamodzielnienia własnej, lokalnej dynastii. Władysław Laskonogi zachował także, co należy wspomnieć, związki z Pomorzem Zachodnim. Jego siostra, Anastazja, była żoną księcia Bogusława I, z rządzącej na Pomorzu Zachodnim od czasów Bolesława Krzywoustego dynastii (później nazwanej imieniem Gryfitów). Kiedy Władysław Laskonogi obejmował tron w Krakowie, w Szczecinie panował jego bratanek, Bogusław II. Sam nowy książę krakowski, dodajmy, był żonaty z Łucją, córką księcia Rugii Jaromira (Laskonogi nie był wiernym mężem, ale politycznego znaczenia tego związku to nie przekreśla). Na obszarze Pomorza, przede wszystkim Zachodniego, głównym rywalem dla wpływów polskich była w tym czasie potężna Dania.

Polska nie wydawała się jeszcze bardzo rozbita. Władysław Laskonogi, dzięki oparciu się o swoje stronnictwo w Krakowie, trzymał pod zwierzchnią kontrolą rdzeń polskiego państwa – od stołecznego Krakowa po Pomorze Gdańskie. Łącząc to ze swoją Wielkopolską, mógł prowadzić aktywną politykę na odcinku zachodnim i północnym także – w stronę Pomorza Zachodniego i Brandenburgii. On, Henryk Brodaty, Leszek Biały, Konrad Mazowiecki i jeszcze pozostający na scenie górnośląski senior Mieszko Plątonogi, tworzyli wciąż nieduży krąg, w którym miała toczyć się polityka polska większej części pierwszej połowy XIII w. (od początku drugiej dekady miejsce Mieszka Plątonogiego zajmie w tym składzie najmłodszy i najbardziej niespokojny Odonic). Zanim powiemy o jej innych aktorach, wywodzących się spoza dynastii, przede wszystkim o rosnącej w siłę pozycji episkopatu, powinniśmy przedstawić zewnętrzne ramy tej polityki: obraz wielkich przemian, jakie przechodziła europejska scena historii, a także bezpośredniego, sąsiedzkiego otoczenia ziem polskich w owym czasie.

Dzieje Polski. Tom 2. Od rozbicia do nowej Polski

Dzieje Polski. Tom 2. Od rozbicia do nowej Polski

Andrzej Nowak

Drugi tom bestsellerowych "Dziejów Polski" pióra znakomitego historyka prof. Andrzeja Nowaka. Kontynuacja opowieści o burzliwych losach naszego kraju w okresie rozbicia dzielnicowego. Tom obejmuje okres od śmierci księcia Mieszka Starego w 1202 r. i objęcia władzy w Krakowie przez Władysława Laskonogiego, aż do wkroczenia Kazimierza Wielkiego na Ruś w 1340 r. Autor w fascynujący sposób przybliża wysiłki zmierzające do odnowienia Królestwa Polskiego podjęte w XIII w.

 

Najważniejszy na tej scenie był papież. Wybrany w styczniu 1198 r. Innocenty III (hrabia Lotar z Segni) chciał raz jeszcze poruszyć chrześcijańską Europę do walki o odzyskanie Jerozolimy z rąk niewiernych. To, czego nie udało się dokonać cesarzowi Fryderykowi I Hohenstaufowi w III krucjacie (utonął w tureckiej rzece Salef w czerwcu 1190) ani wspierającym go władcom Francji, Filipowi Augustowi oraz Anglii – Ryszardowi Lwie Serce, miało zostać naprawione przez IV krucjatę. Miała ona według planu ruszyć w tak obfitującym w ważne wydarzenia roku 1202. Z Wenecji 500 okrętów powinno było przewieźć armię ochotników (głównie z ziem Francji i północnej Italii) do Egiptu, który był podstawą potęgi muzułmańskich zdobywców Jerozolimy. Wenecjanie wykorzystali jednak zgromadzone rycerstwo do swoich celów i zamiast do Egiptu, zawieźli krzyżowców do Zary (znajdującego się pod panowaniem węgierskim dalmatyńskiego portu Zadar), z którą Wenecja rywalizowała o dominację handlową nad Adriatykiem. Zara została zdobyta. Zebrani pod jej murami krzyżowcy zostali potępieni przez papieża za to zboczenie z prawej drogi. Bez jego wiedzy i zgody, namówieni przez Wenecjan, ruszyli dalej nie do Egiptu (Wenecja miała z sułtanem Egiptu korzystną umowę handlową i nie chciała narażać jej na szwank), ale do Bizancjum. Uczestnicy krucjaty mieli tam interweniować w wewnętrzny spór między kandydatami do greckiego tronu cesarskiego i zapewnić przywileje dla weneckich kupców w najbogatszym mieście całego chrześcijańskiego świata. Rozpoczęta w 1202 r. krucjata skończyła się ostatecznie w kwietniu 1204 r. zdobyciem Bizancjum i złupieniem jego bajecznych bogactw przez łacińskie rycerstwo.

 

Ślub Henryka Brodatego i Jadwigi Śląskiej - dwóch wielkich postaci swego czasu.

Utworzenie na gruzach greckiego Bizancjum nowego, łacińskiego cesarstwa (trwało do 1261 r., kiedy miasto nad Bosforem odzyskali Grecy) papież Innocenty III uznał w pierwszym odruchu za szansę przezwyciężenia schizmy dzielącej chrześcijaństwo. Kiedy jednak dowiedział się o szczegółach plądrowania Konstantynopola i towarzyszących temu świętokradztwach, a wreszcie kiedy przekonał się, że krzyżowcy z tej fatalnej wyprawy nie zamierzają wcale iść dalej na ratunek Ziemi Świętej – zrozumiał, że idea krucjat poniosła tutaj wielką klęskę. To był, owszem, przełom w relacjach między światem prawosławnym i łacińskim – ale był to przełom tragiczny. Rozdzielone już od 1054 r. wzajemną klątwą, dwa te światy, dwie te części chrześcijaństwa, potrafiły jednak do początku XIII w. ze sobą współpracować. Rów między nimi nie był bardzo głęboki. Zdradzieckie spustoszenie Bizancjum, najświętszej stolicy prawosławnego cesarstwa, przez łacińskie rycerstwo pogłębiło ten rów do rozmiarów przepaści. Przez cały krąg prawosławia, aż daleko na północną Ruś, rozejdzie się echo tej tragedii, wskazujące w łacinnikach, w zachodnim chrześcijaństwie, a nie w wyznawcach islamu, głównego wroga. Polska – awangarda świata łacińskiego w stosunku do prawosławnych krajów Rusi, będzie musiała w coraz większym stopniu borykać się z tym dziedzictwem cywilizacyjnego konfliktu.

Papież Innocenty III, najwybitniejsza bez wątpienia osobowość pierwszych dwóch dekad XIII w., starał się umocnić autorytet moralny Kościoła i zarazem wzmocnić go instytucjonalnie energicznymi reformami, które dotrą także prędko nad Wisłę. Walka z praktyką małżeństw księży, obrona zasady wolnych od ingerencji władzy świeckiej wyborów biskupów przez kapituły (pierwszy raz taki wolny wybór dokonał się w Polsce na katedrze wrocławskiej, w roku 1201, następnym będzie wybór mistrza Wincentego na biskupstwo krakowskie) – to tylko niektóre z kierunków tej reformatorskiej działalności. Podsumowaniem wysiłków Innocentego III w tym zakresie stał się wielki IV Sobór Laterański, zwołany w 1215 r. Potwierdzona została na nim zasada prymatu papiestwa, a także wprowadzone kanony dyscyplinujące kler i nakazujące regularność praktyk wierzących (spowiedź przynajmniej raz w roku), jak również reguły podnoszące poziom edukacji kościelnej i wymuszające systematyczność pracy duszpasterskiej księży.

Kluczowa dla podtrzymania autorytetu duchowego Kościoła okazała się jednak inna decyzja Innocentego III – uznanie przezeń zakonu, który założył „biedaczyna Boży”, Giovanni di Pietro di Bernardone, znany nam wszystkim jako święty Franciszek z Asyżu. Głoszone i praktykowane najpiękniej przez św. Franciszka i jego naśladowców hasło odnowy moralnej w samym Kościele, powrotu do ideałów ubóstwa, pomagało w skutecznej działalności apostolskiej Zakonu Braci Mniejszych wśród ubogiej ludności miast Italii. W 1236 r. franciszkanie dotrą do Wrocławia, w następnym – do Krakowa. Pod koniec XIII w. będzie ich w całej Europie ponad 40 tysięcy.

Drugi zakon, który odnowił chrześcijańską duchowość, a także kulturę naszego kontynentu, dominikanie (Ordo Praedicatorum – zakon kaznodziejski), również wiąże swoje początki z pontyfikatem Innocentego III. Założyciel zakonu, Dominik de Guzmán z hiszpańskiej Kastylii, zapoczątkował, według tradycji, od roku 1214 modlitwę przy pomocy różańca – specjalną i tak ważną w kolejnych wiekach chrześcijaństwa formę nabożeństwa za wstawiennictwem Matki Bożej. W polemice z wyznawcami herezji na południu Francji, św. Dominik podjął jednocześnie myśl stworzenia zgromadzenia, które będzie broniło chrześcijaństwa poprzez intelektualną debatę, kazania i uczone traktaty prowadzące do nawrócenia błądzących. Starania o zatwierdzenie reguły nowego zakonu, z którego zachęcającej do rozwoju rozumowych argumentów szkoły wyjdą wkrótce największe umysły chrześcijańskiej kultury (ze św. Tomaszem z Akwinu na czele), rozpoczął Dominik na IV Soborze Laterańskim. Uzyskał to zatwierdzenie tuż po śmierci Innocentego III od jego następcy – Honoriusza III. W Polsce dominikanie będą już w roku 1220, bowiem święty założyciel zakonu błyskawicznie pozyskał do swej misji dwóch przybyszów znad Wisły, Jacka i Czesława, bratanków ówczesnego biskupa krakowskiego Iwona Odrowąża. Trzy lata później obejmą oni na stałe dla swego zakonu kościół Świętej Trójcy w Krakowie, pierwszy klasztor dominikański w Polsce. Ta szybkość recepcji przemian duchowości chrześcijańskiej emanujących z Italii jest także jakimś świadectwem zmniejszania dystansu między europejskim centrum (bezdyskusyjnie była nim w XIII w. Italia) i polską peryferią…

Wróćmy jednak do wielkiego papieża Innocentego III i do roku 1202. Na planie politycznym Innocenty musiał zmagać się przede wszystkim z niebezpieczeństwem powrotu dominacji cesarstwa w Italii. To zadanie udało mu się rozwiązać skuteczniej niż kwestię krucjat – i z istotnymi konsekwencjami także dla Polski. Po śmierci cesarza Fryderyka I z rodu Hohenstaufów, jego syn i następca, Henryk VI, opanował bogate Królestwo Sycylii, od południa zagrażając w ten sposób świeckiej pozycji papiestwa w Italii. Kiedy Henryk VI zmarł w grudniu 1197 r., a jego trzyletni syn, Fryderyk II, został oddany przez matkę pod opiekę Stolicy Apostolskiej, nowy papież postanowił nie dopuścić do połączenia władzy cesarskiej w Niemczech ze zwierzchnością Staufów nad Sycylią. Z radością przyjął więc podzielony wybór następcy Henryka VI na króla Niemiec. Zwolennicy dynastii Staufów wybrali najpierw brata zmarłego cesarza, Filipa szwabskiego. Kilka miesięcy później, w czerwcu 1198 r., jego przeciwnicy wybrali jednak antykróla – Ottona IV, syna księcia Henryka Lwa, z opozycyjnej wobec Staufów dynastii Welfów. Nie tylko Niemcy, ale cała Europa się podzieliła. Filipa poparł król Francji, Ottona jego wuj, król Anglii, Ryszard Lwie Serce. Innocenty III poparł w Niemczech Ottona. W obozie papieskim znalazły się także m.in. Węgry, Czechy i Dania, opowiadając się przeciwko Filipowi. W maju 1202 r. papież wydał specjalny dekret, Per Venerabilem, w którym uzasadnił prawo następców św. Piotra do nadawania godności cesarzy królom niemieckim, ale także do odmowy nadania takiej godności królowi wybranemu przez niemieckich książąt, jak również do rozstrzygającego arbitrażu w przypadku, kiedy niemieccy elektorzy wybiorą dwóch konkurujących między sobą królów. Filip szwabski cieszył się jednak większym poparciem wśród niemieckich książąt i stopniowo zaczął przechylać szalę toczącej się wojny o cesarski tron na swoją stronę, zmuszając w 1204 r. króla czeskiego, Przemysła Ottokara I, do przejścia na swoją stronę.

Z polskich książąt w wojnie tej neutralność, przychylną raczej wobec rodu Hohenstaufów i króla Filipa, zachowywał Henryk Brodaty. Do neutralności skłaniała go (do 1204 r.) obawa przed Czechami, do przychylności wobec Filipa – powiązania rodzinne. Żona Henryka Brodatego, Jadwiga, wywodziła się z rodu bawarskich hrabiów Andechs. Jedna z jej sióstr była żoną króla Francji, Filipa Augusta, filaru obozu Hohenstaufów w tej wojnie domowej Europy. Druga siostra Jadwigi była co prawda żoną propapieskiego króla Węgier, Andrzeja II, ale zdecydowana większość znakomitych koneksji rodzinnych Jadwigi wyraźnie kierowała naszego księcia (Dolnego) Śląska w stronę Filipa szwabskiego. Mógłby Henryk Brodaty być może wygrać coś na tych koneksjach, gdyby nie wyjątkowo tragiczna okoliczność. Oto w czerwcu 1208 r., kiedy sprawa Filipa wydawała się już wygrana, a sam papież Innocenty III zdawał się godzić z perspektywą klęski swego antykróla, zwycięski Stauf oddał bratu księżnej Jadwigi śląskiej, Ottonowi, rękę swojej bratanicy. Uroczysty ślub odbył się w Bambergu, gdzie biskupem był jeszcze jeden brat Jadwigi, Ekbert. I tam właśnie, zaraz po uroczystości, odpoczywającego w prywatnej komnacie króla Filipa zarąbał najzupełniej niespodziewanie palatyn Bawarii Otton z rodu Wittelsbachów. Powodem tego szalonego kroku była złość spowodowana przez… Henryka Brodatego. Książę śląski zerwał bowiem planowane zaręczyny swej córki z rzeczonym Ottonem bawarskim, zapewne pod wpływem wiadomości o porywczym charakterze potencjalnego zięcia. Ponieważ wcześniej sam Filip szwabski odmówił Ottonowi bawarskiemu ręki swej córki, rozwścieczony palatyn skorzystał z dostępu do króla i wyładował – mieczem – swą frustrację na władcy chrześcijańskiej Europy. Bracia Jadwigi zostali oskarżeni o udzielanie pomocy królobójcy (rok później marszałek królestwa niemieckiego dopadł porywczego, a nieszczęśliwego Bawarczyka i własnoręcznie odrąbał mu głowę), a książę Henryk Brodaty, zamiast cieszyć się z pozycji swej rodziny, tak wysokiej w Cesarstwie, jakiej jeszcze żaden chyba z polskich książąt nie osiągnął od czasów Mieszka II i Rychezy, musiał płakać po upadku politycznym całego rodu swej żony. Niedoszła narzeczona Ottona bawarskiego spędziła resztę życia w ufundowanym w roku 1202 przez Henryka Brodatego klasztorze cysterek w Trzebnicy.

Jakże tu nie zastanowić się nad rozwidleniem historycznych możliwości. Gdyby nie to morderstwo, jak daleko zaszedłby Henryk Brodaty w swoich ambicjach, o których wiele jeszcze tutaj usłyszymy? Może oparty o potężnego władcę Niemiec mógłby zjednoczyć Polskę już w początku XIII w., przywracając całą władzę pierworodnej gałęzi potomków Bolesława Krzywoustego? Może. Jaka byłaby ta Polska? Bardziej niemiecka kulturowo? Może. Z pewnością inaczej potoczyłyby się losy całej Europy, gdyby mądry i energiczny Filip szwabski mógł doprowadzić swoją walkę z antykrólem Ottonem IV do końca. Papież Innocenty III musiałby pogodzić się z mocnym rywalem w walce o pierwsze miejsce w hierarchii chrześcijańskiego świata. Ale jednak nie musiał – przez jedną decyzję zatroskanego o los swojej córki Henryka Brodatego, przez czarną polewkę przesłaną z Wrocławia ambitnemu Bawarczykowi…

 

Prof. Andrzej Nowak, autor książki "Dzieje Polski".

Otton IV, pozbawiony konkurenta, został w 1209 r. uroczyście koronowany przez Innocentego III na cesarza. W zamian przyrzekł papieżowi uszanowanie wolności wyboru biskupów w Niemczech, bez nacisku władzy świeckiej, jak również rezygnację z zaboru mienia po zmarłych biskupach (tzw. ius spolii – prawo łupu). Otton IV szybko jednak wycofał się z tych obietnic i podjął na nowo walkę z papieżem. W 1211 r. część książąt niemieckich wybrała przeciwko Ottonowi IV na swego króla Fryderyka II. Młodociany król Sycylii dorósł już pod opieką papieską i teraz, po złożeniu obietnicy, że w przyszłości rozdzieli korony sycylijską i panowanie w Niemczech, zyskał poparcie Innocentego III. Szala walki o cesarski tytuł przechyliła się raz jeszcze. Przeważyła ją ostatecznie jedna z największych bitew średniowiecza – z udziałem blisko 8 tysięcy rycerzy i zacznie liczniejszej masy pieszych wojowników z obu stron. Została stoczona 27 lipca 1214 r. pod Bouvines między siłami cesarza Ottona, przeciwko którym stanęło rycerstwo francuskiego króla Filipa Augusta. Otton został pobity na głowę. Jego rola jako cesarza była faktycznie skończona. Bitwa bardzo umocniła pozycję Francji jako całkowicie niezależnej od cesarstwa monarchii (dawniej kusiło historyków, by nazwać ją już narodową, teraz ostrożniej nazwiemy ją po prostu suwerenną). Uwolniła ją zarazem od panowania władców angielskich na terenach na południe od Kanału La Manche (m.in. w Bretanii, Normandii, Anjou i Turenii).

Najbardziej przegrany obok Ottona IV był bowiem jego główny sojusznik w walce przeciwko Francji, angielski król Jan bez Ziemi. W następnym roku po klęsce pod Bouvines musiał ulec raz jeszcze, tyle że swoim własnym zbuntowanym poddanym, a ściślej baronom. Przedstawiciele możnych 15 czerwca 1215 r. w Runnymede pod Windsorem podyktowali Janowi Wielką Kartę Swobód (Magna Carta Libertatum). Gwarantowała ona prawa Kościoła, warunkowała wprowadzanie nowych podatków od zgody baronów, zabezpieczała wolność handlu. Nade wszystko jednak gwarantowała wolność osobistą poddanych. Nullus liber homo capiatur, vel imprisonetur […] nisi per legale judicium… – głosił artykuł 39 Karty: król nie mógł aresztować poddanego bez wyroku sądowego ani też – dodajmy – odebrać mu majątku. Najkrócej mówiąc: Wielka Karta ograniczała samowolę monarchy w stosunku do społeczeństwa oraz wyzysk fiskalny.

Ten symboliczny punkt w rozwoju politycznej praktyki wolności będziemy nie raz porównywać z doświadczeniami polskiej historii tego samego, XIII w., a także wieków następnych. Pamiętajmy jednak, że są w rozwoju Europy tego czasu inne punkty symbolizujące zgoła odmienne wybory i ścieżki rozwoju – te, które prowadziły w stronę połączenia monarszego absolutyzmu z siłą biurokratycznej machiny. Wiążą się one z imionami dwóch wielkich postaci XIII stulecia. Obie już poznaliśmy. Filip August, król Francji (jako pierwszy zaczyna używać tego tytułu, na miejsce wcześniejszej formuły króla Franków) jako pierwszy monarcha wprowadza nowoczesny system urzędniczy. To nie możni feudałowie mieli sprawować na podległych sobie terytoriach funkcje sądowo-porządkowe – mieli to robić w imieniu króla opłacani przez niego urzędnicy. Oparcie o miasta, wzmocnienie domeny królewskiej, czyli poszerzenie terytorium bezpośrednio należącego do skarbu królewskiego, a wreszcie osobisty prestiż uzyskany przez króla w bitwie pod Bouvines – to wszystko pozwoliło skutecznie przełamywać opór francuskich baronów. Pomnożony następnie przez jego syna, Ludwika VIII (panował w latach 1223-1226) i wnuka – Ludwika IX Świętego (panował w latach 1226-1270), ten prestiż i ten system stał się pierwszym wzorem monarchii absolutnej, opartej na urzędnikach, wzorem porządku wprowadzanego i pilnowanego odgórnie, przez państwo.

Do perfekcji miał doprowadzić ów system Fryderyk II Hohenstauf – ale, na szczęście dla ziem polskich, tylko w odległej, sycylijskiej bazie swojej potęgi. Przypomnijmy, że po upadku Ottona IV Fryderyk stał się już niekwestionowanym królem niemieckim. Wbrew obietnicy danej Innocentemu III nie zrezygnował z władzy nad Królestwem Sycylii, a tylko formalnie koronował na jego monarchę swego właśnie urodzonego synka. Kiedy w 1216 r. umierał Innocenty III, wydawało się, że papiestwo znów przegrało starcie z Hohenstaufami. Nowy papież, Honoriusz III, był dawnym wychowawcą małego Fryderyka. Nie prowadził więc ostrej walki przeciw niemu. W 1220 r. koronował go uroczyście na cesarza. W krajach niemieckich jednak Fryderyk musiał płacić ustępstwami (rezygnacją z części swych królewskich uprawnień najpierw wobec Kościoła, potem, w 1232 r., wobec świeckich możnych) w zamian za poparcie dla swej polityki, a także za posiłki wojskowe dla swego zaangażowania w sprawy Italii i Ziemi Świętej. W V krucjacie, w latach 1217-1221, nie wziął osobiście udziału, jednak w VI krucjacie odzyskał w 1229 r. na drodze układów dyplomatycznych z muzułmanami Jerozolimę, Betlejem i Nazaret, a sam koronował się na króla Jerozolimy. W Italii musiał walczyć z ligą miast lombardzkich, broniących swoich wolności przed despotyzmem cesarskim. Zmagał się także z kolejnymi papieżami: Grzegorzem IX i Innocentym IV. Na Niemcy nie miał już czasu. Za to w swojej Sycylii tzw. konstytucjami z Melfi, wydanymi w 1231 r., Fryderyk II stworzył dużo doskonalszy niż we Francji (na której się wzorował) model oświeconego państwa absolutystyczno-urzędniczego. Zabierał w nim poddanym nawet prawo do noszenia broni bez pozwolenia państwa – tak, w samym środku średniowiecza! Obroną kraju miała się zajmować wyłącznie utrzymywana z podatków armia zaciężna. Jedynym autorytetem w państwie miał być absolutny władca. Najważniejszą grupą w państwie stawali się urzędnicy, oni zajmowali się ujednoliceniem miar i wag, wymierzaniem prawa, ściąganiem podatków, pilnowaniem monopoli państwowych na wszystkie zyskowne przedmioty handlu. Wobec prawa wszyscy wolni ludzie mieli być równi (ograniczone zostało prawo duchowieństwa do odpowiadania przed odrębnymi sądami). Równi – to znaczy w równym stopniu poddani bezwzględnemu uciskowi ze strony państwa. Anglia w 1215 r. wniosła do kultury politycznej wolności pojęcie Magna Carta. Cesarz Fryderyk II wprowadzał swoim sycylijskim prawem biurokratyczny ideał Magna Curia, centralnego zarządu administracji, pod przewodnictwem Wielkiego Justycjariusza, wspomaganego przez kierującą finansami Izbę Rachunkową. Jak to określił wybitny mediewista niemiecko-żydowski (urodzony w Poznaniu) Ernst Kantorowicz: konstytucje z Melfi można nazwać aktem urodzenia nowoczesnego państwa administracyjnego.

Ten model nowoczesności nie kojarzy nam się może najbardziej z Sycylią i Neapolem, ośrodkami monarchii absolutnej Fryderyka II, choć formalnie konstytucje z Melfi pozostały podstawą sycylijskiego prawa państwowego aż do początku XIX w. Ważniejsze jest jednak dla nas to, że w Niemczech takie „nowoczesne państwo administracyjne” zbudują dopiero Prusy na przełomie XVIII i XIX stulecia, a ostatecznie kanclerz Bismarck po 1870 r.

Królestwo niemieckie pozostało w XIII w. rozbite, dzieliło się na coraz więcej coraz bardziej niezależnych od formalnej władzy cesarskiej państw i państewek. To był najważniejszy (przynajmniej w sensie geopolitycznym, dla wszystkich sąsiadów Niemiec) rezultat walki toczonej przez papiestwo z cesarstwem, a także zaangażowania większości sił kolejnych cesarzy, zwłaszcza Fryderyka II, w Italii i na terenie Lewantu. Trudno się temu kierunkowi zaangażowania dziwić. W Italii było bogactwo, najwyższy stopień kulturowego i ekonomicznego rozwoju ówczesnej Europy, jeszcze większe bogactwo (i prestiż) otwierały zabiegi o Ziemię Świętą oraz stosunki handlowe z muzułmańskim Wschodem. Europa Środkowa była z tej perspektywy „dzikim wschodem”, na pewno nie tak pociągającym – w każdym razie cesarzy. Spajające potęgę demograficzną i polityczną Niemiec znaczenie cesarstwa, tak istotne jeszcze i wpływające na losy Polski w XII stuleciu, w wieku następnym upada.

W ostatnich latach swego długiego panowania Fryderyk II musiał zmagać się kolejno z dwoma antykrólami, jakich wysunął przeciw niemu papież Innocenty IV oraz opozycja wewnętrzna w Niemczech. Po śmierci Fryderyka w 1250 r. wyznaczony na jego następcę Konrad IV nie był w stanie poradzić sobie z koalicją przeciwników. Po jego przedwczesnej śmierci (w 1254) w Królestwie Sycylii utrzymał jeszcze władzę jego przyrodni brat, Manfred. Papież Klemens IV doprowadził jednak walkę z Hohenstaufami do końca: uznając się za dysponenta korony, przekazał Królestwo Sycylii Karolowi Andegaweńskiemu, młodszemu bratu króla Francji Ludwika IX Świętego. Andegaweńczyk rozbił ostatecznie wojska Manfreda w 1266 r., a sam Manfred – ostatni legalny syn Fryderyka II – zginął na polu bitwy. Historię marzeń rodu Hohenstaufów o stworzeniu potężnego cesarstwa domknęła dwa lata później w Neapolu uroczysta egzekucja wnuka Fryderyka II – młodziutkiego (16-letniego) Konradyna, który próbował jeszcze walczyć o spełnienie owego rodowego marzenia i musiał za to w stolicy nowoczesnego królestwa położyć głowę pod prototyp gilotyny. W Neapolu utrzymała się władza Karola Andegaweńskiego i jego następców. Stąd w następnym wieku dynastia ta obejmie tron węgierski, aż wreszcie, w osobie praprawnuka Karola – Ludwika Węgierskiego i jego świętej córki – Jadwigi – lilie andegaweńskie ozdobią tron polski. Cesarstwo tymczasem przeżywało okres bezprecedensowego upadku. Praktycznie rzecz biorąc, od śmierci Fryderyka II, a formalnie od 1256 aż do 1273 r. i wyboru Rudolfa z Habsburga na cesarski tron, trwało w nim to, co określa się mianem wielkiego bezkrólewia. Niemcy w każdym razie były bez głowy.

Jest to fragment 2 tomu "Dziejów Polski" prof. Andrzeja Nowaka. Książka ukaże się jesienią tego roku nakładem naszego wydawnictwa.

 

Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.